Kościół przez wieki uczył delikatności, piękna, subtelności, szacunku i czci w odniesieniu do rzeczywistości najświętszej – do Najświętszego Sakramentu. Taka jest zwyczajna praktyka Kościoła Katolickiego, będąca wyrazem wiary.
Do istotnych, zwyczajnych elementów tej katolickiej szkoły wiary należy postawa klęcząca – powszechnie przez wieki praktykowana – od wierzących prawowitych papieży, przez całe duchowieństwo i zakony, po dziatwę i młodzież. Klękali i ludzie prości, i władcy, monarchowie.
Postawa klęcząca jest jak najbardziej właściwym wyrazem poprawnego i wnikliwego odczytania obiektywnej prawdy o Najświętszym Sakramencie. Tutaj jest Pan Jezus – z Ciałem i Krwią, Duszą i Bóstwem – vere, realiter, substantialiter. Nie jest to partykularna opinia katolików, którą na zasadzie równouprawnienia można by zestawiać z innymi opiniami religijnymi. Taka jest obiektywna prawda. Wrogowie naszej wiary katolickiej – dawni i nowi – nachalnie próbują nam wmówić, że postawa klęcząca jest zbędna.
Klękanie przed Panem Jezusem utajonym w Najświętszym Sakramencie nie jest to kwestia marginalna, drugorzędna bądź czysto zewnętrzna i obrzędowa. Przeciwnie, dotyka ona samej istoty naszej wiary: radykalnego zwrócenia się do Boga, a odwrócenia się od szatana i jego pokus.
Ks. Robert Mäder w swoich rozważaniach antyliberalnych Jestem katolikiem!, wychodząc od ewangelicznego epizodu kuszenia Pana Jezusa, wyartykułował tę prawdę ze szlachetną przejrzystością. Podkreślmy cztery zdania spośród wielu istotnych:
„«Dam ci wszystkie królestwa i ich bogactwa, jeśli upadłszy, oddasz mi pokłon. Daję wszystko. W zamian żądam tylko pokłonu». Ale właśnie ten pokłon jest dla Chrystusa główną rzeczą. Właśnie o ten pokłon chodzi we wszystkich walkach ducha w dziejach świata. Czy zgiąć kolana przed Bogiem, czy przed Lucyferem i światem? Chrystianizm jest religią zginającą kolana i uniżającą się przed Bogiem. Pogaństwo – i stare i nowe – jest religią pokłonów i uniżania się przed stworzeniem, przed boginią – światowością i jej oblubieńcem szatanem. Albo jedno, albo drugie. Albo służba Boża, albo bałwochwalstwo!
Dziś dzieje się tak samo. Nikt przecież nie wierzy, aby usunięto bałwochwalstwo przez zniszczenie starych bożków. Bogi znikły, bałwochwalstwo pozostało. Bałwochwalstwo w postaci czci liberalnej dla państwa. Bałwochwalstwo w kapitalistycznej czci złotego cielca. Bałwochwalstwo jako komunistyczno-socjalistyczna religia przyszłego raju. Bałwochwalstwo jako ślepa wiara w wiedzę. Bałwochwalstwo – niewolnictwa mody. Bałwochwalstwo – kult bogini, bogini Wenus, kult ciała. A zatem albo służba Boża, albo bałwochwalstwo! Jeżeli ma się wybierać między tymi dwiema służbami, to nie może być wątpliwości, która więcej odpowiada godności ludzkiej. Prawdziwie wolni ludzie zginają kolana przed Jednym i mówią z Chrystusem: Idź precz, szatanie! Albowiem napisane jest: «Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i Jemu samemu będziesz służyć!»”.
Postawa klęcząca umieszcza się zatem w samym centrum duchowego zmagania duszy ludzkiej, ludzkich decyzji i ludzkiego wyboru wiary – za Bogiem, przeciw siłom ciemności. Zgiąć kolana przed Chrystusem oznacza uznać Jego królewską godność→, majestat, dobroć i potęgę.
Jesteśmy w samym sercu Ewangelii.
treści katolickie: sacerdoshyacinthus.com verbumcatholicum.com twitter.com/SacHyacinthus YouTube
You must be logged in to post a comment.