Tags

,

„Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę,

 w razie potrzeby wykaż błąd”

 (2 Tm 4, 2).

 

   W czasach zamętu powszechnego szaleje kult bożka tolerancji. Co oznacza między innymi całkowity zakaz oceniania, wskazywania błędu, upominania, odwoływania się do obiektywnych kryteriów prawdy. Upadek intelektu i uwiąd sumienia. Już niektórzy katolicy bez własnej winy zainfekowani nową religią – new religion – zaczynają się oskarżać, że zło nazywają złem i zło odróżniają od dobra, i że kogoś tam upomnieli. Niesłusznie się oskarżają!

   Budowniczy nowego porządku – new order – niedwuznacznie dają do zrozumienia, że nie tolerują i nie będą tolerować braku tolerancji. Nie ma tolerancji dla braku tolerancji. Paradoks? Tragicznie aktualne realia!

   Te problemy od kilkudziesięciu lat z impetem wtargnęły w sam środek Kościoła, a zwłaszcza w najświętszą rzeczywistość kultu Bożego, świętej liturgii, oddawania czci Panu Bogu w Trójcy Jedynemu. Wpływowe środowiska – sprytnie bądź bezczelnie, dyplomatycznie bądź prostacko, jawnie bądź skrycie – doprowadziły i nadal prowadzą do tego, że zaciera się wszelka różnica między kultem a profanacją, między teocentryzmem a antropocentryzmem, między cultus latriae należnym tylko Bogu a kultem człowieka (ipso facto bluźnierczym, poza podporządkowanym Bogu uprawnionym kultem Matki Bożej cultus hyperduliae i kultem świętych cultus duliae). Liturgia jest w wielu wydaniach i wielu środowiskach rewią samouwielbienia przed ołtarzem Pańskim. Aberracje, uzurpacje, profanacje, bezprawne koncesje, kreacje, oklaski, układy choreograficzne, zabawa i inne „atrakcje” to tragiczne przejawy kompletnego zagubienia istotnego sensu i celu liturgii. Kardynał Joseph Ratzinger stwierdzał jeszcze w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku z przenikliwością i realizmem: „Kościół po soborze przypomina wielki plac budowy. (…) na tym placu zagubiono projekt budowy i każdy teraz ją kontynuuje wedle swego upodobania” (Raport o stanie wiary).

   Kategoria spontaniczności i kreatywności jest radykalnie sprzeczna z istotą liturgii, która właśnie z istoty swojej jest uroczystym powtórzeniem rytu danego z góry. „Dlatego nikomu innemu, choćby nawet był kapłanem, nie wolno na własną rękę niczego dodawać, ujmować ani zmieniać w liturgii” (Sacrosanctum Concilium, 22 §3).

   Krótki cykl artykułów, zainicjowany kilkoma powyższymi refleksjami wstępnymi, zaledwie wskaże na niektóre – powiedzmy oględnie – niestosowności w zakresie świętej liturgii Kościoła.

   Miłość współweseli się z prawdą congaudet veritati (1 Kor 13, 6). Wskazywanie błędu nie jest możliwością – optional. Wskazywanie błędu jest obowiązkiem. Wskazywanie błędu jest obowiązkiem pasterza. Wskazywanie błędu jest obowiązkiem miłości. Wskazywanie błędu jest przejawem odpowiedzialności i miłości pasterskiej. Wskazywanie błędu odsłania prawdę i jest punktem wyjścia do korekty, poprawy, obrania drogi właściwej.

   Św. Grzegorz Wielki w Regule pasterskiej Regula pastoralis wyjaśnia: „Słowa skarcenia są jakby kluczem, który odsłania winę, nierzadko nie znaną nawet temu, kto ją popełnił”.

   A św. Jan Bosko pisał: „Nikt dla zaspokojenia własnych wygód nie zaniedba najściślejszego obowiązku czujności; nikt też dla próżnego względu ludzkiego nie powstrzyma się od upomnienia tego, kogo upomnieć należy. Jeżeli będzie panować prawdziwa miłość, nie będzie się szukało niczego innego, jak tylko chwały Bożej i zbawienia dusz” (List z Rzymu).

   W tej perspektywie umieszcza się skromny cykl artykułów zatytułowany Niestosowności w liturgii.
.

   c.d.n.
.


treści katolickie:
 sacerdoshyacinthus.com
 verbumcatholicum.com
 twitter.com/SacHyacinthus
 YouTube