„Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.
Obyś był zimny albo gorący!
A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3, 15-16).
Niejedna dusza zaczynała od gorliwości w odkrywaniu skarbów Tradycji – w zakresie doktryny, kultu, świętości – a (z takich czy innych przyczyn) ugrzęzła w żałosnych kompromisach i akceptacji błędów. Powrót do kultu umniejszonego, do odkształconej doktryny i życie w grzechu – aż po grzechy śmiertelne.
Pierwszy prawowity papież pisał z sarkazmem: „Jeżeli bowiem uciekają od zgnilizny świata przez poznanie Pana i Zbawcy, Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej ponownie zostają pokonani, to koniec ich jest gorszy od początków. Lepiej bowiem byłoby im nie znać drogi sprawiedliwości, aniżeli poznawszy ją odwrócić się od podanego im świętego przykazania. Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta – do kałuży błota” (2 P 2, 20-22).
Jak jest z naszą duszą?
Jeśli jest problem, należy pokornie paść na kolana przed Bogiem i zacząć się uczciwie modlić. I prosić wytrwale o mądrość. Apostoł poleca: „Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma. Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym!” (Jk 1, 5-6).
Głupią jest rzeczą wracać do błędu i grzechu, i duszę swoją zatracić w rwącym nurcie zamętu powszechnego.
treści katolickie: sacerdoshyacinthus.com verbumcatholicum.com twitter.com/SacHyacinthus YouTube